niedziela, 26 października 2014

Ruszam do przodu

Jakiś czas temu pisałam że podejrzewają u mnie chorobę hirschrprunga . Aby to zdiagnozować pojechałam jak zwykle do CZD w Warszawie na biopsję jelita.
We środę rano na czczo razem z mamusią stawiłam się w poradni chirurgi jednego dnia. Oczywiście pierwsza była papierkologia i wywiad z anestezjologiem bo zabieg był w całkowitym uśpieniu. Już raz byłam usypiana więc i mamusia wszystko wiedziała jak będzie mniej więcej to przebiegało.
Na korytarzu czekałyśmy aż do 10.30 a ja na czczo. O 10.30 wyszedł po nas nasz anestezjologi i zaprosił nas na blog operacyjny. Za nim weszłyśmy to pan doktor wzioł mnie na ręce aby mama ubrała specjalny zielony strój. Ja z tego głodu chciałam zjeść doktorowi stetoskop a jak mi nie pozwolił to chciałam zjeść mu plakietkę. Tak rozbawiłam pielęgniarkę że śmiała się jak by dostała głupiego jasia. Mama była ze mną aż słodko zasnęłam. Potem wyszła i pojawiła się przy mnie jak byłam na sali wybudzeń. Wtedy znów przyszedł anestezjolog i poinformował mamę że podczas zabiegu zaczęła mi spadać saturacja. Ale podano mi atropinę i wróciło wszystko no normy i można było zrobić zabieg. Oczywiście gdy się budziłam na mojej buzi gościł uśmiech a pielęgniarka mówiła że oczarowałam wszystkich swoimi kucykami. Potem przyszedł pan doktor który mnie operował i powiedział że zabieg się udał a wyniki najwcześniej w piątek. To bardzo szybko.
W piątek oczywiście za telefon i dzwonimy. Dodzwoniłyśmy się o 15.10 a pan doktor pracował do 15.20. Najważniejsze jest to że powiedział że moje jelita są ZDROWE !!!!!!
Oczywiście jesteśmy teraz w punkcie wyjścia bo nadal nie wiemy czemu nie mamy kupki. Tym się nie martwimy bo teraz modyfikujemy jeszcze bardziej dietę i czekamy. Najważniejsze że ominie nas operacja.

Teraz wróćmy do tytułu.
Mija mi 7 miesięcy bez napadu. Kiedyś nie do pomyślenia przy 100 napadach dziennie , ale wygrałam. Każdy dzień bez napadu i ciężka praca owocują moim postępem w rozwoju. Muszę uczyć się wszystkiego od podstaw. Ale robi się to z przyjemnością bo widać postępy.
Siedziałam już od dawna ale teraz siedzę bardzo stabilnie i umiem obracać się swobodnie w okół własnej osi. Pochylam się po zabawki i wcale się nie wywracam. Kiedy chcę coś osiągnąć to bardzo uparcie do tego dążę. Oczywiście tylko w domu bo na rehabilitacji uparcie dążę żeby mnie wypuścili.
Uczę się gryźć i jeść łyżeczką. Jeszcze długa droga przede mną ale już nie jem z butelki tylko z kubeczka. Wszystko chcę dotknąć i złapać. Wszystko gryzę i smakuję. Uwielbiam spacery bo mama daje mi obrywać listki i kwiatuszki. Głośno gadam bababa, mamama, dadada, brrrrrrr. I  obdzielam  uśmiechem kiedy tylko można.
A film przedstawia moje ostatnie osiągnięcia. Takie pierwsze nieporadne.


1 komentarz: